sobota, 5 grudnia 2015

Prolog - HP8

To był chyba najgorszy dzień w moim życiu. Wciąż mam przed oczami to błagalne spojrzenie, niemą prośbę w oczach, a w uszach pobrzmiewają mi te cztery słowa rozdzierające moją duszę: "Proszę... nie zabijaj mnie... ". Wiem, że źle zrobiłam, ale nie miałam wyboru ! Chociaż... nie będę się usprawiedliwiać. Przecież zawsze jest jakiś wybór ! Z czym się zgodzę, ale na Merlina ! Co to za wybór ?! Zacząć służyć Czarnemu Panu, poprzez zabijanie niewinnych ludzi do rytuału, który go wskrzesi, czy patrzenie w bezruchu na śmierć najbliższych. Nie wiem co by wybrał ktoś inny na moim miejscu, ale ja wybrałam to pierwsze. Jeśli mi się powiedzie uratuję rodzinę przed zgubą, a mój ojciec odzyska duszę wyssaną mu przez dementorów, ale co z tego ? Świat przecież powtórnie pogrąży się w bólu i chaosie. A ja będę stać po tej złej stronie. Kto wie? Może nawet będę musiała zabić kogoś bliskiego lub po prostu znajomego. Wiem, że będzie niemiłosiernie bolało mnie, oraz cały świat, ale ja to wytrwam i mimo tego po czyjej jestem stronie pomogę również wytrwać innym. W końcu nazywam się Crouch i nic, ani nikt tego nie zmieni nawet sam lord Voldemort.

***

Boję się tego co przyniesie jutro. Ostatnio mam dziury w pamięci, co bardzo źle wróży. W jednej chwili jestem w swoim pokoju, a w drugiej pojawiam się gdzieś w lesie. Co tam robię ? Nie wiem, ale jestem z tym sama. Moja jedyna przyjaciółka ostatnio jest dla mnie niezwykle oschła. Widzę, że próbuje być miła, swobodna i taka jak zwykle, ale nie wychodzi jej to. Mnie nie oszuka, za dobrze ją znam i wiem, że coś ją trapi... tylko co ? Wcześniej zawsze mi o wszystkim mówiła, ale teraz... Zaczęło się równo z moimi nagłymi zanikami pamięci, czyli miesiąc po upadku Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Była jakby czymś przestraszona. Następne dni przyniosły wyraźne niezdecydowanie. W tydzień po tym zaginęła na kilka dni, a kiedy wróciła była cała zapłakana, przerażona wręcz, miała zrozpaczoną minę, a w oczach zobaczyłam jakby... początki obłędu ? Po tym wydarzeniu  unikała mnie jak mogła. Była ciągle nieobecna myślami. Nie odzywała się, a jeśli już to z zamyśleniem i smutkiem, a jej zniknięcia zaczęły się stawać niemal codziennością. W dodatku ZAWSZE wracała roztrzęsiona i zagubiona, z czasem jednak obojętna na wszystko i niezwykle ostra. Ostatnio zaczęła ze mną rozmawiać, ale co z tego ? Przecież to już nie ona ! Może... może gdy pójdziemy do szkoły ta sytuacja się poprawi ? A jeśli nie to... ech sama nie wiem, ale zrobię wszystko, by wróciła moja dawna panna Crouch, której uśmiech prawie nie schodził z twarzy nawet w najgorszych chwilach. Będę walczyć... walczyć o dawną nią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Część 1:
Bajka o Śmierci